Social Icons

niedziela, 26 maja 2013

Urban farming, czyli jak być farmerem w centrum miasta

Urban agriculture, urban farming, miejskie ogrodnictwo. Być może te terminy w Polsce nie są jeszcze zbyt popularne, na świecie robią furorę. W dobie wszechogarniającej ekologii i u nas wkrótce muszą zaistnieć w szerokim gronie.

Pewnie nie słyszeliście takich określeń, sama dopiero przy okazji zbierania materiałów do tego bloga odkryłam je. Myślę, że zjawisko, które zaczęło się pojawiać także w Polsce, wyraża tęsknotę ludzi za przestrzeniami zielonymi w miastach. Dzisiaj nie myśli się o mieszkańcach, inwestorzy zabierają kolejne przestrzenie miejskiej zieleni pod budowę osiedli. Człowiekowi jako, że pochodzi od zwierząt brakuje przestrzeni zielonych, gdzie może odpocząć.

Także w związku z ilością konserwantów i sztucznych barwników, które trafiają do nas w żywności ludzie szukają naturalnych i zdrowych produktów.  

Przeszukując internet w poszukiwaniu zdjęć i materiałów różnego rodzaju trafiłam na stronę polskiej aktorki, która mieszka w Stanach Zjednoczonych - Izy Miko, która nazywa się EkoMiko. Znajdziemy tutaj różne porady związane z ekologią. Przy okazji tej strony znalazłam w serwisie YouTube film, który Iza poświęciła właśnie urban farming.




Na stronie Łódzkiego Festiwalu Designu czytamy: 
Do 2050 roku liczba ludzi na Ziemi ma wzrosnąć o 3 miliardy. Aż 80 procent populacji będzie wtedy mieszkać w miastach – już teraz to około połowa ludzkości. Żeby wszystkich wyżywić, potrzebny będzie dodatkowy obszar ziemi uprawnej wielkości Brazylii i Libii razem wziętych. Skąd wziąć dodatkowe pola, skoro i tak niewiele ich już zostało? Ile jeszcze dwutlenku węgla emitowanego przez silniki ciężarówek wożących szpinak i sałatę do miasta może przyjąć nasza atmosfera ? A może by tak uprawiać warzywa na miejskich nieużytkach? W donicach na balkonie? Na dachach i ścianach? Miejskie rolnictwo nie rozwiąże problemów z wyżywieniem wszystkich mieszkańców Ziemi, ale pomoże lokalnym społecznościom. I radykalnie wpłynie na wygląd miasta. (http://www.lodzdesign.com/2011/wystawy/program-glowny/przekierowanie-o-zmianie-w-architekturze/miejskie-rolnictwo/).

Urban gardeneing zawiera się w szerokiej kulturze ekofilozofii, która nazywa się permakultura. Chodzi w niej o dobór odpowiednich warzyw, owoców i roślin w swoim sąsiedztwie. W ogrodnictwie wszystko ma swoje miejsce. Znajomość tej filozofii pozwala na odpowiedni dobór roślin, które rosną obok siebie. Muszą ze sobą współgrać. 

Każdy z nas kto ma choć trochę chęci może spróbować wraz z grupką osób ze swojego otoczenia, stworzyć coś co pozwoli podnieść jakość naszego życia. Możemy swój balkon zamienić w mały ogródek, sadząc w donicach warzywa i zioła, których używamy w kuchni.











Przy okazji pisania tego bloga odkryłam, że ja i moja rodzina jesteśmy choć trochę krzewicielami urban farmingu. Mój dziadek od zawsze prowadzi swój ogródek. Dzięki temu jesteśmy zaopatrzeni w buraki, ziemniaki, truskawki, marchewkę, por, seler i wiele innych warzyw. Spacerując od czasu do czasu po mojej okolicy, zauważyłam, że taka tradycja sadzenia warzyw dominuje zwłaszcza wśród osób starszych. Niestety u mnie w mieście nie ma jeszcze "mody" na posiadanie ogródków, a szkoda. Smak truskawek z własnego ogródka jest nieporównywalny z tym, który mają kupione truskawki. Mam nadzieję, że moje pokolenie postara się żyć w zgodzie z ekologią i naturą, a przy okazji stworzy trend, który zwie się urban gardening. 
Na koniec kilka zdjęć z ogrodów w dużych metropoliach.


Berlin

 
Nowy Jork 

Paryż

Polecam także strony:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz