Social Icons

piątek, 24 maja 2013

Krasnal, czyli sztuka szczęścia


Co nas kręci, co nas podnieca w tych niepozornych figurkach? Dlaczego krasnal stał się synonimem szczęścia? Kto był największą gwiazdą setnej rocznicy Chelsea Flower Show? I co to wszystko ma wspólnego z miejskim ogrodnictwem? Na te i więcej pytań postaram się odpowiedzieć w dzisiejszym poście.

Pomnik w Nowej Soli
Zacznijmy od historii. Krasnala ogrodowego stworzył po raz pierwszy czeladnik garncarski w Turyngii, w roku 1872. Zmaterializował on wytwór górniczej wyobraźni. W opowieściach niemieckich górników, pracujących w tamtejszych kopalniach, często pojawiał się motyw pracowitego skrzata, pomagającego górnikom w ciężkiej pracy i ostrzegającego ich przed śmiercionośnymi zagrożeniami. Wkrótce po stworzeniu pierwszej figurki, w miejscowości Grafenroda, w powiecie Gotha, powstała manufaktura produkująca je na szeroką skalę. 
 
Tak zaczęła się trwająca już 128 lat historia popularnego krasnala ogrodowego. Rozpowszechniły się one w zachodniej Europie. Są częstym zjawiskiem we Francji, Wielkiej Brytanii, Austrii, Szwajcarii. Pojedyncze egzemplarze dostrzeżono nawet na biegunie północnym, ale niekwestionowanym ich królestwem są niemieckie ogródki. Na świecie jest tych figurek ok. 25 milionów, nie licząc zgromadzonych na polskich bazarach. 

Ekspansja krasnali zaczęła się z Niemiec i stamtąd trafiły one do Polski. Pierwsze polskie krasnale produkowane były w Nowej Soli. Wpisały się one w historię miasta do tego stopnia, że postawiono tam największy na świecie pomnik Krasnala. 
"Amelia"
Krasnale miały dużo szczęścia. Na polskim gruncie wpisały się idealnie w estetykę przydomowych ogródków. Przez wielu uważane za kiczowate, właścicieli naznaczają złym gustem. Jednak jak pisał Abraham Moles, kicz jest sztuką szczęścia. Popkultura mocno przyczyniła się jednak do tego, by współcześnie nabrały kultowego statusu. Filmy, bajki, książki, wystawy wpłynęły na ocieplenie wizerunku tych sympatycznych stworzeń.


"Królewna Śnieżka i siedmiu Krasnoludków"


Jednak z tymi wystawami bywało różnie... Wiele kontrowersji wzbudziła wystawa grafitowych krasnali, które wykonywały gest Hitlera. Założeniem wystawy było ośmieszenie prawicowych poglądów, jednak przez wielu odebrana została jako świadoma propagacja oraz eksponowanie nazistowskich symboli. 


Krasnoludkowe wrocławskie światła
 Wróćmy jednak jeszcze na chwilę na polski grunt. Krasnal ma się tutaj bardzo dobrze. Szczególnie wyraźnie widoczne jest to we Wrocławiu, gdzie od 2001 roku sukcesywnie dostawiane są na ulicach, tworząc niezwykły, bajkowy klimat. Doczekały się również swojego festiwalu, w ramach którego odbywają się gry miejskie celebrujące wspólną przyjaźń ludzi i Krasnali. Powstał również projekt wykorzystania motywu krasnala do świateł dla pieszych.


Nie trzeba już chyba bardziej podkreślać, jak istotną rolę figurki odgrywają w kulturze. Wyszły ze swojej roli tandetnego ozdobnika ogrodu i przeistoczyły się w przedmiot pożądania. Uznane zostały za hit dizajnu: http://platine.pl/urzadzasz-ogrod-ze-smakiem-krasnal-to-hit-designu-0-1205719.html
Zresztą, patrząc na projekt Joe Velutto, zupełnie się nie dziwię. 


  Ostatnio doceniono je podczas setnej edycji Chelsea Flower Show. Brytyjskie gwiazdy oraz celebryci przyozdobili figurki (wśród nich wypatrzyć można było prawdziwe arcydzieła, np. autorstwa Eltona Johna), a ogrodnicy przygotowujący doroczne show przebrani byli za... oczywiście Krasnale.

Na koniec wrócę jeszcze do filmu "Amelia". Inspiracją dla przewijającego się motywu Krasnali, była działalność Frontu Wyzwolenia Krasnali Ogrodowych, którzy kradli je z ogródków i wywozili do ich naturalnego środowiska, czyli lasów. W filmie natomiast Krasnal spełnia terapeutyczną rolę, "wędrując" po świecie pomaga ojcu bohaterki otworzyć się na świat. Jak więc nie kochać tych pociesznych stworzeń?

Kadr z filmu "Amelia"

1 komentarz:

  1. Dobry wieczór.
    Tak, zgadzam się w całości z fascynacją...krasnalami.
    Powoli i mnie ta fascynacja ogarnia, i mało tegoż...zarażam nią innych...w tym również mojego osobistego Przyjaciela.Ale on...szuka...królowej Snieżki...do ogrodu... swojego... Na dodatek winszuję sobie, by Królewna miała conajmniej 140 cm wzrostu... Chcę mu sprezentować Królewnę.
    Pomóżcie mi ją znaleźć...

    Pozdrawiam serdecznie.
    Alek

    OdpowiedzUsuń