Social Icons

poniedziałek, 20 maja 2013

Ogródki działkowe, mekka kiczowatego dizajnu, czy sielankowa oaza w samym centrum miasta?


Żyjemy w czasach nacisku na ekologię, zdrowy tryb życia oraz zwrot w stronę natury. W przestrzeni naszych miast ciężko odnaleźć miejsca, w których zrealizować można te wytyczne, gdzie można posiać własne rośliny, lub uprawiać warzywa czy owoce. Gdzie przeciętny Polak może realizować swoje potrzeby życia "bliżej natury"? 


Dość kontrowersyjną, ale chyba wyłącznie poprzez swoją złą sławę w powszechnej opinii alternatywą są ogródki działkowe, które są stałym elementem krajobrazu polskich miast (ale kto wie, czy już niebawem ich los zostanie przesądzony na niekorzyść – więcej o sporze tu)...

Według wikipedycznej definicji główną funkcją ogródków jest przywracanie społeczności i przyrodzie terenów zdegradowanych, ochrona środowiska przyrodniczego, kształtowanie otoczenia człowieka, a także ochrona składników przyrody oraz poprawa warunków bytowych społeczności miejskich. Można się spierać, czy faktycznie wpływają na ochronę środowiska, oraz czy poprawiają warunki bytowe (niejedne z nich, odbiegają od oczekiwanych standardów), jednak nie można odmówić im funkcji integracji społecznej, bycia przestrzenią rekreacji oraz relaksu, a także miejscem, w których uprawiać można według uznania własny "kawałek podłogi".

Aby sprawdzić, czy teoria ma odniesienie w praktyce postanowiłam dokonać weekendowej obserwacji.



Przechadzając się po terenach ogródków w moim mieście (Jastrzębie – Zdrój) zauważyłam, że w większości należą do osób starszych, niejednokrotnie odwiedzane są jednak przez całe rodziny. Pod kątem roślinności dominują kwiaty, a także warzywa i owoce. Stanowią doskonałe miejsca do wymiany plotek oraz porad w kwestiach dotyczących upraw. 


 Wywnioskować z tego można, że ludzie przywiązują wagę do pochodzenia spożywanych przez nich produktów, sadzenie, pielęgnowanie i ostatecznie konsumowanie sprawia im radość. Słusznie można by więc określić ogródki jako enklawy relaksu, fragmenty miejskiej sielanki często zlokalizowane w ścisłym centrum, pomiędzy blokami. Tworzą one jednak specyficzną aurę, której pomimo czasami tandetnej i kiczowatej oprawy, nie można odmówić uroku. No i... kto w gorący dzień nie skusi się na relaks w cieniu własnoręcznie posadzonego drzewa?



W kontekście działek nie można zapomnieć o warstwie wizualnej. Pod tym względem miejscami, osiągają mistrzostwo: mieszanina stylów, artystyczna ekspresja, radosna twórczość i słodkie krasnale to tylko niektóre z określeń, które cisną się na usta. Wśród obserwowanych przeze mnie ogródków dominowały wiatraki oraz studnie. Mogłabym również pokusić się o stwierdzenie, że (ekolodzy zatkajcie uszy): plastikowa butelka dobra na wszystko. Zastępowała bowiem wiele naczyń, służyła jako odstraszacz, karmnik oraz mini szklarnia. 

Zabierając się do badania tematu ogródków nastawiona byłam dość sceptycznie. W końcu działki kojarzą się ze śmiesznymi altankami na niewielkim terenie, w których skumulowane rodziny oddają się rozkoszom weekendowego grillowania. Jednak kiedy zaczęłam obserwować specyficzny klimat, doszłam do wniosku, że przecież o gustach dyskutować nie wypada.


Poza tym naprawdę warto docenić ilość osób, które korzystają z własnoręcznie wyhodowanych warzyw, owoców, ziół. Które sadzą mnóstwo kwiatów, drzew, krzewów i czasami naprawdę zmieniają przemysłowy obraz miast. Ja zaczynam kupować tą idee, choć może nie zostanę entuzjastką kolektywnego grillowania. Szkoda tylko, że doceniam ogródki dopiero teraz, kiedy ich los aktualnie intensywnie się waży.

P.s. ciekawa inicjatywa: dzieło działka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz